Zanim umrę (Hardback) - Jenny Downham, Monika Gajdzińska

„Nie chcę umierać. Za krótko byłam kochana.”

 

Wielu z nas miało kiedyś taki moment w życiu, kiedy usiadł w fotelu, wygodnie się o niego oparł i pomyślał, że czas coś zmienić w swoim szarym jak mgła życiu. Wyciągało się wtedy kartki z zawiniętymi rogami i stary długopis z zamazanym logiem firmy i zaczęło się skrobać na szybko wszystko, o czym się śniło przez wiele smętnych nocy. Na papierze powstawały punkty, przy których lądowały takie czynności jak: skok na bungee, przejażdżka na wielbłądzie, lot samolotem czy zapisanie się na siłownie.
     Po tym wszystkim spoglądaliśmy na listę i zastanawialiśmy się przez chwilę, ile czasu nam jeszcze pozostało do wykonania tego wszystkiego. Z uśmiechem na ustach jednak stwierdzaliśmy, że przed nami tyyyle lat życia, że zdążymy spełnić wszystkie swoje zachcianki. Lecz są też tacy, dla których pozytywna wizja przyszłości stanęła pod znakiem zapytania. To ludzie, którzy wiedzą, że ich czas się kończy i nie mogą zwlekać z tym wszystkim.
     Jedną z tych osób jest sama Tessie Scott, szesnastolatka z zaawansowanym stadium nowotworu. Zostaje jej tylko kilka miesięcy życia, więc nie darmo jej myśleć o przepięknej sukni ślubnej, setkach gości na swoim weselu, cudownych dzieciach i o mężu, który zostanie z nią aż do starości.
     Tessie jednak się nie poddaje. Ona również ma listę, na której znajduje się dziesięć rzeczy, które musi zrobić przed szybką śmiercią. Na pierwszym miejscu umieściła seks.
     Czy uda jej się odkreślić wszystkie punkty?

„Jak długo jeszcze będę żyła? Nie mam pojęcia. Wiem tylko, że mam wybór- mogę zagrzebać się w pościeli i poddać umieraniu albo spisać na nowo swoją listę i żyć pełną piersią.”
 

     Z serią „Zbliżenia” spotykam się po raz kolejny. Pierwsza randka była z „Nienawiścią”, a tym razem wybrałam się na spotkanie z „Zanim umrę”.
     Książka składa się z 46 rozdziałów, na których możemy obserwować batalię głównej bohaterki o życie, a dokładnie branie z niego jak najwięcej, aż do przejedzenia. Styl wypowiedzi jest w pierwszej formie liczby pojedynczej, a narratorką jest sama Tessie. Dzięki temu możemy wejść w głąb jej umysłu i wraz z nią trwać w tych dobrych i złych chwilach, odczuwać jej ból i radość, szczęście i smutek.
    Główną bohaterkę nie udało mi się polubić. Starałam się zrozumieć jej sytuację życiową, lecz te punkty na jej liście odpychały mnie. Próbowałam postawić siebie na jej miejscu, lecz ja od razu bym zmieniła swoje plany i zrobiła coś całkowicie innego od głównej bohaterki. Tessie wydała mi się głupia, lecz patrząc na to z kim się zadawała to postanowiłam tego nie komentować w zbyt nieprzyjemny sposób.
     Były jednak też takie momenty, kiedy Tessie dawała mi znaki, żebym się chociaż oswoiła z jej postacią. Częstowała mnie cudownymi opisami krajobrazu znajdującego się z wokół niej. Jej postrzeganie świata było przepiękną tęczą w tych szarościach choroby i czerni przenikającej przez rozdziały śmierci. Chcę podziękować za to autorce, że wpuściła odrobinę fantazji w umysł tej cierpiącej dziewczyny.
    Tessie w tej walce nie była odosobniona. Miała przy sobie ojca, który początkowo sceptycznie podchodził do listy swojej córki, lecz z czasem postanowił jej pomóc. Był gotów uchylić dla niej nieba i od razu można zauważyć, że do końca wierzy w to, że dziewczyna wyzdrowieje i będzie tak, jak kiedyś. Tessie jednak nie tylko w nim miała wsparcie. Miała przecież jeszcze mamę i brata, którzy także byli dla niej podporą, ale...
    Do życia Tessie wkracza również Ktoś, kto wnosi odrobinę piękna i uczuć, którymi dzieli się z chorą. Ten Ktoś mocno namiesza w życiu dziewczyny, przez co ona zacznie inaczej dostrzegać świat i będzie gotowa do czegoś, co mogło nie być jej dane - prawdziwej miłości.
    Mimo tego, że niezbyt lubiłam główną bohaterkę to w trakcie czytania ostatnich rozdziałów zaczęłam jej bardzo współczuć, a co rusz pojedyncze łzy spływały po moich policzkach. Kiedy coś działo miałam ochotę wskoczyć w książkę i czuwać przy niej, pocieszać ją. Odczuwałam strach o nią, jakby się z nią już naprawdę oswoiła. A może jednak przełamałam niechęć do dziewczyny i moje współczucie stało się wyznacznikiem do naszej książkowej znajomości? Tego nie wiem. Nie umiem już określić odczuć, co do Tessie.
Książka czyta się niemożliwie szybko. Jest napisana prostym językiem, z którym nikt nie powinien mieć problemów. Dialogi nie są tutaj przedobrzone, a opisy nie przynudzają. Można śmiało powiedzieć, że jest mało wymagająca, lecz niektóre fragmenty potrafią poruszyć serca.

 

Podsumowując:
    Zanim umrę to wzruszająca historia dziewczyny, która początkowo jest pogodzona z tym, że ma wkrótce umrzeć zaczyna w końcu dostrzegać piękne skrawki teraźniejszości, dzięki którym mogła poczuć się szczęśliwa. Może nie trwa to bardzo długo, jednak odnajduje osoby, które kochają ją i są w stanie poświęcić dla niej wszystko.

 

Tytuł: Zanim umrę
Oryginalny tytuł: Before I Die
Autor: Jenny Downham
Tłumaczenie: Monika Gajdzińska
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Seria: Zbliżenia
Ilość stron: 272
Moja ocena: 5,5/10

Źródło materiału: http://recenzentka-eurydyka.blogspot.com/2013/11/19-jenny-downham-zanim-umre.html